Rozważanie na II Niedzielę Adwentu (Mk 1, 1-8)
DZIECKO (DZ): Matko Boża, Ukochana Mamo, byłam dziś na Mszy Świętej: postać św. Jana Chrzciciela jest niesamowita! Próbuję wyobrazić sobie sposób, w jaki żył... pas skórzany i skóra wielbłądzia… musiał naprawdę śmiesznie wyglądać… nie dziwię się, że uznawano go za szaleńca…
MATKA BOŻA (MB): Drogie Dziecko, podobnie dziś ludzie patrzą na habit i sutannę. To strój szaleńców. Dla jednych taki nietypowy strój będzie zaproszeniem do rozmowy o Bogu, przypomnieniem, że istnieje inny świat niż ten na ziemi, dla innych będzie wyrzutem sumienia i powodem do kpin…
Co jeszcze myślisz o św. Janie Chrzcicielu?
DZ: Myślę, że św. Jan i inni ludzie pustyni muszą być bardzo smutni skoro dużo poszczą…
MB: Jeżeli zdarzy się Tobie spotkać smutnego człowieka pustyni, tzn., że wcale nie jest człowiekiem pustyni. Ten bowiem, kto wszedł w milczenie Boga, napełnia się Bożą radością.
Ludzi nie da się zwieść w takich sprawach jak obecność w człowieku radości i miłości.
DZ: Może ja też zostanę pustelnikiem…
…miód dostałam od Babci, tylko skąd tu wziąć szarańczę?
MB: Drogie Dziecko, aby być pustelnikiem nie trzeba tak od razu jeść szarańczy. Zacznij od drobnych wyrzeczeń, np. zjedzenie przypalonego kotleta albo przesolonej zupy bez marudzenia, niekiedy możesz zrezygnować z posłodzenia herbaty, albo zamiast kakao wypić szklankę wody; nie musisz objadać się słodyczami, Twoi koledzy chętnie się ucieszą, gdy podzielisz się z nimi cukierkami, które gromadzisz pod łóżkiem…
DZ: Dobrze, zacznę od dziś… i mam jeszcze jeden pomysł: zacznę pić kawę zbożową. Mama mówi, że jest zdrowa, a ja nie mogę przełknąć zbożówki.
MB: Pustynia może być w Twoim sercu…
DZ: Mamo, nie rozumiem…
MB: Św. Jan Chrzciciel był lampą, co płonie i świeci. Kiedy Bóg zamieszka w twoim sercu, jest w nim także pustynia i jesteś wtedy światłem dla świata.
Pustynia Serca to tajemnica Bożej miłości, w której Pan prosi, aby być tam, gdzie rzadko odczuwa się Jego obecność.
Dzisiaj Bóg wzywa na Pustynię Serca tych, którym chce coś powiedzieć – a to, co mówi Bóg, ludzie pustyni, tak jak prorocy przekazują innym.
DZ: Mamo, proszę powiedz mi, jak dziś rozpoznać takiego człowieka pustyni?
MB: Człowieka pustyni poznaje się po owocach jego działania.
Po pierwsze: On w każdej twarzy dostrzega oblicze Boga.
Po drugie: zawsze przebacza i nie można go zranić ani rozgniewać, gdyż jego wyobrażenie o sobie jest takie, że każdą zniewagę przyjmuje jako komplement.
DZ: Komplement?! Mi trudno jest przebaczać i często się obrażam, jak ktoś mi dokucza… jak mama zwraca mi słuszną uwagę, to też wykrzywiam buzię…
…i jaki jeszcze powinien być człowiek pustyni?
MB: Po trzecie: Człowiek pustyni wprowadza i rozdaje pokój. Emanuje od niego ogromny pokój do tego stopnia, że przebywanie blisko niego wywiera na człowieka kojący wpływ. Można powiedzieć, że okrywa innych pokojem jak płaszczem.
DZ: Wiesz, Matko Boża, Siostra, która uczy mnie religii chyba jest pustelniczką serca, bo wszystkie cechy, które wymieniłaś pasują do niej.
DZ: Kochana Mamo, proszę powiedz mi co to znaczy, że św. Jan Chrzciciel był głosem wołającego na pustyni? Czy ludzie pustyni nie mają swojego głosu?
MB: Rola człowieka pustyni polega na tym, by wyrzec się swoich własnych słów po to, by SŁOWO BOGA mogło zastąpić słowa człowieka. Jeżeli twój duch jest spokojny i skupiony, inne dzieci będą się chętnie wokół ciebie gromadzić, kiedy coś powiesz.
DZ: Dlaczego tak jest?
MB: Ponieważ to nie ty będziesz mówiła, lecz BÓG.
Wraz z wyrzeczeniem się własnych słów na rzecz Bożego Słowa otrzymasz DAR ROZEZNAWANIA – dar dzięki, któremu będziesz wiedziała, co powiedzieć danej osobie. Ludzie nie powinni przychodzić do ciebie na herbatkę i plotki.
Człowiek pustyni ma uczyć się mówić na nowo, wypowiadać ze swego serca słowa, które daje Bóg.
DZ: W jaki sposób? Jak mogę się tego nauczyć?
MB: Zacznij czytać Pismo Święte (w ten sposób będziesz się napełniać Bożymi słowami) i naucz się milczeć.
DZ: Milczeć?! Ja myślę, że milczenie jest czymś niedobrym. Zosia, jak jej nie chciałam pożyczyć kredek, to trzy dni się do mnie nie odzywała, a mi było smutno. Poza tym Bartek przez pół roku nie powiedział do mnie ani jednego słowa. Nawet cześć mi nie mówi rano w szkole, traktuje mnie jak powietrze.
No i czasem, jak mnie pani na matematyce weźmie do odpowiedzi też milczę, bo tak się stresuję, że nic nie mogę z siebie wykrztusić…
MB: Masz rację, drogie dziecko, istnieje MILCZENIE SAMOLUBNE np.: MILCZENIE UCIECZKI – gdy chcemy uniknąć spotkania z innym człowiekiem i z Bogiem;
MILCZNIE ZŁOŚCI – gdy złość, wrogość i sprzeciw napełniają i palą duszę;
MILCZENIE OBOJĘTNOŚCI – wydaje się ono mówić bez słów, że nie dbamy zbytnio o rzeczy i o ludzi,
czy też MILCZENIE LĘKU, gdy lęk blokuje nasze słowa – takie milczenie zapomina, że Bóg cały czas jest miłosierdziem i przebaczeniem.
Ale jest inny rodzaj milczenia:
MILCZENIE ZAKOCHANEGO, który całą swą istotą słucha uderzeń bicia serca ukochanej;
MILCZENIE PANNY MŁODEJ, która z największą radością przysłuchuje się swemu sercu odbijającemu echem każde słowo ukochanego;
Głębokie i wewnętrzne MILCZENIE MATKI słuchającej uważnie głosów dzieci bawiących się na podwórku, która rozróżnia bez trudu najmniejszą zmianę każdego tonu – jednocześnie wypełnia swe codzienne obowiązki sprawnie i z miłością.
W takim MILCZENIU można usłyszeć Głos Boga.
DZ: Jakie to piękne!
MB: Możesz nauczyć się takiego milczenia. Usiądź na łóżku w swoim pokoju i przez dwie minuty w ciszy pomyśl o Bogu i Jego miłości. Początkowo chwile milczenia będą nieliczne, ale jeżeli karmić je będziesz modlitwą, przyjmowaniem Komunii Świętej, wówczas powoli, jak zalążek potężnego drzewa, milczenie będzie rosło i coraz częściej będzie gościło w twojej duszy. Potem nagle pewnego dnia pozostanie na stałe.
Ludzie, którzy potrafią tak milczeć, życzliwie poruszają się wśród bliźnich, a w każdym ich słowie i geście jaśnieje miłość, zawsze znajdą czas, by uczynić coś więcej dla innych.
DZ: Kochana Mamo, dziękuję za każde słowo. Ja od dziś zaczynam czytać Pismo Święte i trenować Boże milczenie… Będę przychodzić do Ciebie codziennie, abyś nauczyła mnie być Pustelnikiem Serca. Do zobaczeni jutro!
***
PUSTYNIA SERCA – jest powołaniem do kontemplacji
To miejsce powstałe na skutek Chrztu Świętego, gdzie każdy z nas kontempluje Trójcę Świętą.
Obecnie wkraczamy w epokę lodowcową.
Musimy przyswoić sobie czyste, dziecięce serce, zdolne ujrzeć Boga, a przez to odporne na epokę lodowcową.
Musimy stać się zwiastunami i przekazicielami ognia Ducha Świętego, gdyż ogień topi lód. Taka jest nasza rola, Mamy stawać się Bożymi lodołamaczami, wnosząc ogień i ciepło w zimny świat jutra.
Agnieszka Pawlak
[rozważanie napisane na podstawie: Pustynia. Spotykanie Boga w ciszy, samotności i modlitwie, C.de H. Doherty]